Zaciągniecie kredytu hipotecznego, nie jest sprawą prostą. Najgorsze, że to dopiero początek drogi, bo potem trzeba jeszcze opanować umiejętności systematycznego i terminowego spłacania rat. A to wcale nie takie proste, bo kredyt hipoteczny to wieloletnie zobowiązanie, a w tak długim czasie wiele potroi się zmienić w naszym życiu, łącznie z tym że, po prostu zabraknie nam pieniędzy na regularne spłaty. Co nam grozi, gdy rata nie wpłynie na konto banku?
A czego mam się bać?
Wiele osób myśli w taki sztampowy sposób. Po co mieć jakiekolwiek obawy, nie wpłacam pieniędzy, nie mam ich na koncie, więc bank mi nie ma co zabrać z konta. W dodatku nikt z banku się ze mną nie komunikuje, więc nie ma najmniejszego problemu – myślisz sobie. W dodatku, co więcej, najwyżej bank zabierze mi mieszkanie, ale za to naprawdę będę mieć z głowy martwienie się o kurs franka szwajcarskiego. Niestety, to wszystko nieprawda. Jeśli bank się nie kontaktuje, to być może sprawa jest daleko bardziej zaawansowana i trafiła już do windykacji. Co więcej, nie zapominaj, że możesz stracić dużo więcej niż mieszkanie.
Głowa w piasek
To najtragiczniejszy pomysł, na jaki można wpaść. Unikanie telefonu z banku, nieodbierania listów poleconych, unikanie, choćby zerknięcia w skrzynkę mailową powoduje, że bank po około trzech miesiącach braku kontaktu z klientem, wypowie umowę kredytową. To krytyczny punkt, bo wraz z takim wypowiedzeniem dostajemy informację, że mamy dokładnie 30 dni na spłatę całości zadłużenia. To naprawdę ostatni moment na podjęcie prób negocjacji, bo dalszych szans nie będzie. Jeśli mamy kredyt walutowy, zostanie on przeliczony na złotówki, a informacje o nierzetelności klienta trafią do BIK. Jest raczej pewne, że już nigdy nie uda się mu dostać żadnego kredytu.
Kolejna próba
Praktycznie ostatni moment na sprzedaż mieszkania na wolnym rynku i zwrot pieniędzy do banku. Jest szansa, że uzyskamy za nie nieco większą cenę niż komornik. Tylko w tym celu, musimy dogadać się z bankiem. W zdecydowanie gorszej stacji jesteśmy, gdy kupiliśmy mieszkanie bardzo drogo i za kosztowny kredyt frankowy. Może się okazać, że nawet po sprzedaży mieszkania na wolnym rynku, nie wystarczy nam na spłatę zobowiązań wobec banku. Niestety, bank zajmie nam wówczas wynagrodzenie lub inne inwestycje, na rzecz spłaty raty. Tak czy siak, ponownie: porozumienie z bankiem może być tańsze niż unikanie go.
Koszty półrocznego milczenia
Tyle mniej więcej czasu potrzebuje bank, aby uzyskać bankowy tytuł egzekucyjny. Jest to banalnie proste, bank kieruje postępowanie do sądu, a ten w ciągu kilku dni wystawi dokument. Prawo skonstruowane jest w ten sposób, że nie ma nawet potrzeby powiadamiania dłużnika, że taki dokument jest już gotowy. Tytuł egzekucyjny trafia do komornika, a ten przystępuje do pracy. Trzeba przyznać, intensywnie. Dłużnik ma tylko 14 dni na spłatę zadłużenia, a potem komornik zajmuje mu cały majątek, nie tylko nieruchomość, ale i konto, ruchomości, a także wynagrodzenie. Nieruchomość trafia na licytację, a wystawiona jest za trzy czwarte szacowanej ceny. Intensywna praca komornika jest sowicie wynagradzana. Jego honorarium to 15% kwoty wartości egzekucji. Co więcej, nawet gdy postępowanie zostanie umorzone, aż 5% trafi na jego konto. Jeszcze jedna ciekawostka, komornik ze ściąganych długów w pierwszej kolejności pokrywa swoje wynagrodzenie, a dopiero to, co zostanie, oddaje do banku.